sobota, 1 października 2011

Przybyłem...

Ok - dotarłem do Japonii cały i zdrowy, w miarę już nawet odespałem, musiałem do domu rodzinnego sporządzić małe sprawozdanie więc mam już pewne podwaliny pod opisanie pierwszych dwóch dni wyprawy. Teraz to tylko uzupełniam o parę tekstów i zdjęć (których nie zdążyłem jeszcze za wiele narobić xD)
A więc tak na początek podróż.
Podróż minęła w zasadzie bez jakichś większych ekscesów, pomijając może szaleńcze bieganie po Osace ale o tym za chwilę. Jako, że wylot był z Okęcia, to pojechałem do Warszawy dzień wcześniej (a właściwie to wieczór). Nie wdając się w szczegóły, przespałem się prawie 4 godzinki po czym rano na samolot (na który prawie zaspaliśmy xD). Na lotnisku dowiedziałem się iż nie mogę nadać bagażu bezpośrednio do Sapporo, tylko do Osaki (gdzie miałem przesiadkę), tam z kolei muszę przejść odprawę paszportową, odprawę celną, a następnie na krajowym terminalu nadać bagaż ponownie. Miałem na to mieć jedynie 1,5h co zaczęło mnie martwić. No ale co poradzić, poprzepakowywałem sobie rzeczy w bagażach i kurtce zimowej (w ktorej podróżowałem jako że była dość ciężka - zwłaszcza po włożeniu do niej dwóch tomów książek i 2 podkoszulków xD). Pożegnałem się z Monią, przeszedłem odprawę i poleciałem do Frankfurtu.
We Frankfurcie bez problemów, miałem parę godzin na przesiadkę - w zasadzie to było wręcz nudno. Wsiadłem w Airbusa A340 który miał mnie dowieźć po 11h lotu do Osaki ;) Samolocik całkiem ładny i przyjemny, każdy miał osobisty ekran dotykowy w siedzeniu, repertuar kilkunastu filmów i to całkiem nowych (ja obejrzałem w koncu chyba ze 3 albo 4 bo spać nie moglem stresując się następną przesiadką ;_;)

Lądowanie w Osace odbyło się z 10 minutowym opóźnieniem więc z moich 90 minut na przesiadkę zostało tylko 80. Lotnisko samo w sobie jest trzeba przyznać niesamowite. Spory kawał lądu wydarty na siłę morzu  (jeśli chcecie sobie zobaczyć odsyłam na google earth:

Wyświetl większą mapę)

Miałem zasadniczo sporo szczęścia bo podczas lotu obok mnie siedział Japończyk, z którym chwilkę pogadałem o tym gdzie i po co lecę i ile czasu mam na przesiadkę. Jak tylko wysiedliśmy postanowił mi pomóc zdążyć i prowadził mnie po kolei do odpowiednich punktów do "odhaczenia". Najpierw trzeba było zgarnąć bagaż (jego wyszedł na taśmę chyba w pierwszej minucie a na mój musieliśmy czekać dobre 20 min ;/), następnie szybka odprawa paszportowa (plus obowiązkowe skanowanie linii papilarnych palców wskazujących : P), wklejona wiza tymczasowa, odprawa celna (przy której pan zauważył ze jestem z "Porando" i sam nawet zapytał czy lecę do Sapporo - na co mu powiedziałem, że tak i w zasadzie to własnie biegne na samolot), która odbyła sie bardzo szybko bez zbędnej kontroli xD Kolejnym punktem było odebranie sobie biletu i odprawa bagażowa, pani bardzo szybko załatwiła sprawę i mogłem już biec do bramek. Jak już dobiec się udało inna pani podeszła mnie poinformować, że nie mogli zapakować mojego bagażu gdyż znajdują się w nim nielegalne przedmioty... No to ja taki zdyszany zastanawiam sie WTF ? Okazało się że chodzi o zapalniczki =.= Pan miły ochroniarz musiał na moich oczach szukać w tym całym bajzlu tych 3 zapalniczek a ja musiałem stać i patrzyć próbując mu jakoś podpowiadać (a sam nie pamietałem w których ciuchach mogą być zapalniczki xD) bo bagażu dotknąć mi nie było wolno. Koniec końców niebezpieczna broń została odnaleziona, usunięta i z 5cio minutowym opóźnieniem wyleciałem w kierunku Sapporo.

Lot minął spokojnie lecz pierwsza rzeczą jaka mi się rzuciła przy lądowaniu to fakt iż we Frankfurcie świeciło słońce, w Osace słońce i 25 stopni a w Sapporo... lało =.= No ale co poradzić. Wylądowaliśmy, odebrałem mój bezzapalniczkowy bagaż i poszedłem przed wejście terminalu na przystanki autobusowe skąd miałem wsiąść w autobus do "Kita 24 Jo". Jak się okazało poprzedni jechał 5 min wcześniej więc zwiał mi spod nosa, następny był dopiero godzinkę później. Po całej tej bieganinie w Osace i stresie jaki mi towarzyszył przez cała podróż umierałem już z pragnienia. Miałem więc okazje skorzystać z jednego z dość popularnych japońskich "automatów z ciepłymi/zimnymi napojami/różnymi innymi rzeczami" i kupić sobie najbezpieczniej w świecie - Cole ;p

Dla zainteresowanych - automat przyjmuje NAJWYŻEJ banknot 1000Y, oraz cały bilon ;)

Autobusu się w końcu doczekałem, wsiadłem, drzemnąłem się jakieś 40min, po godzince byłem na miejscu - koszt podróży 1000Y ;/ Na przystanku odebrał mnie Mazi z Kaburem (kumple Polacy) - Kabur ma samochód więc razem z rzeczami zawiózł nas do akademika Mazziego.

I to chyba tyle jeśli o podróż chodzi (ależ ja się rozpisałem na temat mało interesujących rzeczy xD - obiecuję że od następnego wpisu będą już jakieś konkrety :D)

POZDROWIENIA Z JAPONII

PS. Blog ciągle w powijakach dlatego oprawa graficzna itp jeszcze ustawione "z automatu" xD Ale to ma byc blog informacyjny i tą rolę już spełnia jak sądze ;D

5 komentarzy:

  1. Wooow ale super! Nie piernicz ,że to mało istotne informacje! :D mnie interesuje wszystko , mówiłam Ci "rób zdjęcia nawet w kiblach na mieście" xDDD więc czekam na więcej :D

    Trzymaj się i powodzenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Stary zazdroszczę, pisz tutaj ile wlezie, nie wiem jak wyprawę na drugi koniec świata kwitujesz jako "mało istotne informacje". Dawaj info ile wlezie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notatka w japonskim dzienniku: "Na lotnisku został ujęty podejrzany osobnik przewozacy trzy niebezpieczne bronie gazowe. Zatrzymany ( Paweł B.z Polski) nie stawial oporu. Policja bada sprawe."
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, ze o tym 2-czesciowym nadawaniu bagazu Ci nie powiedzielismy. Nastepnym razem o tym wspomnimy. ;]
    Rozumiem po wzmiance o Kita 24, ze wyladowales w Minamishinkawa-ryo? Czy w Keiteki-ryo, u Mazza jestes? XD

    WujaZ RadaZ

    PS Gdzies tam sie wala moje Zippo, if you need one. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłem w Keiteki-ryo u Mazziego, teraz juz siedze u siebie na cieplej czystej posadce w Kita 8 (zamkniety jak w wiezieniu xD)

    OdpowiedzUsuń